seria/cykl wydawniczy: Biblioteka Gazety Wyborczej
wydawnictwo: Agora SA
data wydania: wrzesień 2013
ISBN: 9788326812590
liczba stron: 208
Czasem zaniedbuję niektórych
autorów, choć wcale nie chcę tego robić. Co gorsza, zdarza się to w przypadku
pisarzy, których bardzo cenię, bo ich twórczość wyjątkowo przypadła mi do
gustu. Do czego taki stan rzeczy prowadzi? Do ogromnych i przenikliwych do szpiku
kości wyrzutów sumienia… Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by temu
przeciwdziałać i przeprosić się z lubianym artystą. Mnie dodatkowo pomogło w tym wydawnictwo
Agora.
Wznowiło bowiem tytuł długo (bo
od pięćdziesięciu lat!) nieobecny na naszym rynku, mianowicie „Czarne gwiazdy”
Ryszarda Kapuścińskiego. Jest to zbiór siedemnastu reportaży z lat 1960–1962,
relacjonujących pobyt autora na czarnym lądzie, a konkretnie w Ghanie i Kongo. Kapuściński przybliża nam sylwetkę ówczesnego premiera Ghany, którym
był Kwame Nkrumah, a także premiera Konga, Patrice’a Emery Lumumby. Oczywiście
pojawiają się w jego relacjach także inne osoby, ale to nie one są tytułowymi
„czarnymi gwiazdami”.
W relacjach tych nie brak
polityki, opisów ówczesnej sytuacji państw afrykańskich, osobistych przemyśleń
autora podawanych w bardzo charakterystycznym dla tego autora stylu. Oto jak
pisze o kolonach:
Kolonowie żyją w zamkniętych dzielnicach. Może tam wejść czarny, ale tylko w dzień. Jeżeli biały ma interes, wzywa czarnego do siebie. Czarny musi wtedy stać za furtką, na ulicy. Kolon siedzi w fotelu na werandzie. I tak rozmawiają. Słowa pokonują średni dystans dwudziestu-trzydziestu metrów. Ta odległość jest konieczna ze względów higienicznych: oddechy białego i czarnego nie mogą się mieszać.[1]
W mocny, ale jakże prawdziwy w
odniesieniu do tamtych czasów, sposób pisze Kapuściński o problemach rasowych:
Dawniej złościły mnie książki o Afryce: tyle w nich o białym i czarnym. Kolor taki i siaki we wszystkich odmianach. Aż wreszcie pojechałem sam. I wtedy zrozumiałem. Od razu dostaje się swój przydział, swój tor. Od razu ta skóra swędzi. Albo razi, albo wywyższa. Człowiek nie może z niej wyskoczyć, ale przeszkadza mu ona żyć.[2]
Niby mamy rok 2013, a nie 1960, ale jakże
prawdziwe są nadal te słowa! Łatwo się o tym przekonać – wystarczy znaleźć się
w odpowiednim (albo raczej nieodpowiednim) miejscu i czasie. Szczerze wątpię, by to miało się kiedyś definitywnie skończyć…
Osoby, które pomyślą, że
reportaże te mogą być w obecnych czasach wyjątkowo nieaktualne, będą w błędzie.
Osoby młode, które obawiają się, że niewiele zrozumieją z tego, co przekazywał
kilkadziesiąt lat temu polski „cesarz reportażu”, mogą spokojnie pozbyć się
tych obaw, bowiem w posłowiu autorstwa Bogumiła Jewsiewickiego znajdą niezbędne
informacje dotyczące historii oraz sytuacji politycznej opisywanych zakątków
Afryki, ułatwiające zrozumienie całości.
Osobiście uważam, że Kapuściński
ma w swoim dorobku znacznie lepsze pozycje, takie jak „Cesarz” czy „Heban”, ale
każdy fan tej ikony polskiego reportażu powinien „Czarne gwiazdy” znać.
Ocena: 4/6
[1] R. Kapuściński, Czarne gwiazdy, Wydawnictwo Agora,
Warszawa 2013, s. 22.
[2] Tamże, s. 148.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Agora.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Do spotkania z Kapuścińskim nakłoniła mnie AnnRK (http://soy-como-el-viento.blogspot.com)
oraz w drugiej odsłonie:
Kapuściński wciąż przede mną, strasznie ci więc zazdroszczę tej lektury! Przerażające, że treści sprzed 50 lat są nadal aktualne...
OdpowiedzUsuńNo właśnie... są... :/ Może nie aż w takim stopniu, ale nadal są.
UsuńNie przepadam za twórczością tego pana, więc i na tę książkę się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda.... :)
UsuńMoże kiedyś sięgnę po coś tego autora :)
OdpowiedzUsuńNie mój gatunek.
OdpowiedzUsuńJakoś mi reportaże nie bardzo podchodzą. Poza tym mam tak dużo zaległych lektur i wciąż przybywają nowe zaległe, że mam co robić, jeśli chodzi o czytanie. :-)
OdpowiedzUsuńJak my wszyscy (w sensie mole książkowe). :)
UsuńMimo, że pewnie masz racje i Kapuściński napisał i wydał lepsze książki niż "Czarne gwiazdy" to i tak chętnie bym po ta ostatnią sięgnęła. Szczególnie, że dotychczas nie miałam okazji.
OdpowiedzUsuńSmutne, że dziennikarz pisał te reportaże 50 lat temu, a one nadal są aktualne ...
Ano smutne, ale cóż? Dobrze, że choć trochę kwestia się poprawiła... Przynajmniej mnie się wydaje, że się poprawiła.
UsuńLubię Kapuścińskiego i cenię go bardzo jako "cesarza" polskiego reportażu. Mam też sporą kolekcję jego literackiej spuścizny na półce. Jednak o tej pozycji dotąd nie słyszałem. już teraz wiem dlaczego. Jak się uporam z tymi reportażami, których jeszcze nie przeczytałem, a kurzą się na szafie, to spróbuję poszukać "Czarnych gwiazd".
OdpowiedzUsuńA co ciekawego masz na półce jego autorstwa?:)
UsuńA jest trochę tego :)
Usuń- Podróże z Herodotem
- Imperium
- Autoportret reportera
- Jeszcze dzień życia
- Lapidarium I-VI
- Szachinszach
- Wojna futbolowa
- Busz po polsku
- Heban
- Cesarz
:)
Oooo, pokaźna kolekcja, zazdroszczę. :)
UsuńEhh...nie ma czego zazdrościć, bo moje lenistwo i chroniczny brak czasu powoduje, że - wstyd się przyznać, a cóż - do tej pory z tej kolekcji przeczytałem 3 pozycje :( Ale jakoś się ostatnio nie składa.
UsuńNa brak czasu każdy narzeka. Ja mam wszystkie książki Kinga w domu a i tak jeszcze sporo nieprzeczytanych jest przeze mnie...
UsuńNajgorsze jest u mnie to, że nie biorę z półek tych książek, które już na nich stoją, a wciąż kupuje nowe. Dobre chociaż to, że te nowe staram się na bieżąco czytać :D
UsuńHeh, skąd ja to znam? ;) Widzisz, tu dochodzimy do momentu, w którym trzeba spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: "tak, jestem nałogowcem". ;) Całe szczęście, że to jeden z najmniej szkodliwych nałogów. ;) Pomijając ewentualne bankructwo. ;)
UsuńHahah ;D Bardzo trafne spostrzeżenie. Ale...ale...walczę ze sobą :D Ostatnio odłożyłem na półkę w księgarni, z wielkim trudem, ale zawsze, najnowszą biografię Leonarda Cohena... Jest jednak postęp ;) Stwierdziłem, że najpierw te dwie książki, które kupiłem dzień wcześniej :D
UsuńNie łudź się... To tylko chwilowa poprawa... Wiem, co mówię. ;);)
UsuńEhh...a już miałem nadzieję, że jest lepiej... Dzięki za sprowadzenie na ziemię :P ;)
UsuńNie ma za co! Polecam się na przyszłość, bo jestem w tym dobra. ;) Też miałam niczego nie kupować i dobrze mi szło, aż do dnia, w którym kupiłam "Mag" Deavera. ;)
UsuńMnie powstrzymywanie się nie wychodzi dłużej niż miesiąc :/ Później czuje telepanie, przechodzą mnie zimne dreszcze i muszę sobie jakoś ulżyć. Zaczynam wtedy wertować magazyny księgarni (ostatnimi czasy coraz częściej tych z ebookami) i klikając "kup" od razu czuję się lepiej.
UsuńSwoją drogą ten "Mag" wydaje się całkiem ciekawy (przeczytałem przed chwilą opis). Czekam na recenzję! ;)
To chyba zalążki delirium tremens...Poważna sprawa... Mnie się to jeszcze nie przytrafiło, ale chyba tylko dlatego, że nigdy zbyt długo z kupnem nowej książki nie czekałam. ;)
UsuńA "Mag" oczywiście się u mnie pojawi, jak już troszkę czasu dla niego wygospodaruję. :)
Nie moja bajka Ewciu:) Ale recenzja świetna:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej i bardzo jestem nią zainteresowana. Tematyka jak najbardziej ,,moja" :)
OdpowiedzUsuńTo nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko ją przeczytać. :)
UsuńObecnie preferuje nieco inny gatunek literacki, dlatego raczej się nie skuszę na powyższą pozycje.
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu też właśnie recenzja "Czarnych gwiazd" :) A pod Twoimi spostrzeżeniami mogłabym się podpisać!
OdpowiedzUsuńOoo, to lecę poczytać. :)
UsuńKapuścińskiego sobie cenię, ma przyjemne pióro, zatem bardzo chętnie się skuszę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńto nie do końca moja bajka, ale nie mówię nie;) choć jakbym miała zacząć swoją przygodę z tym autorem to zaczęłabym ją od Cesarza...słyszałam o niej wiele dobrego;) xxxx
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do Wyzwania: Czytamy Polecane Książki
UsuńGdybym zaczęła od tych reportaży poznawanie Kapuścińskiego to całkiem możliwe, że zraziłabyś się...A "Cesarz" na początek będzie bardzo dobrym wyborem. :)
UsuńPrzymierzam się do jakiejś książki Kapuścińskiego, bo wstyd nie znać choć jednej tego autora, ale na początek chyba nie wybiorę "Czarnych gwiazd".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Na początek nie polecam "Czarnych gwiazd". Zdecydowanie lepiej wybrać na start inny jego tytuł. :) Pozdrawiam
UsuńNiestety nie czytałam jeszcze żadnej książki Kapuścińskiego. A szkoda, bo to jak widać wartościowe lektury. Posłucham Twojej rady i nie zacznę przygody z jego twórczością od tej książki, ale od innej.
OdpowiedzUsuńP.S. Poprawiłam tytuł, wybacz za pomyłkę!
I super. :)
UsuńKapuściński nadal przede mną. Zamierzam się wziąć za reportaże tego pana już za jakiś czas, bo mam wypożyczone aż trzy pozycje.
OdpowiedzUsuńA które wypożyczyłaś? :)
UsuńCesarz / Szachinszach
UsuńGdyby cała Afryka...
Kirgiz schodzi z konia / Chrystus z karabinem na ramieniu :)
Fajne tytuły, zwłaszcza "Cesarz". :)
UsuńJestem w trakcie czytania. Ja z kolei delektuję się poszczególnymi reportażykami i czytam je sobie powoli. Mi się podoba, ale to głównie przez język autora i jego umiejętność opowiadania. Reportaż o kolonach mnie strasznie rozbawił (drugi). :)
OdpowiedzUsuńTak, styl Kapuścińskiego naprawdę robi wrażenie - za to go pokochałam. :)
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po coś z twórczości Kapuścińskiego!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj "Cesarza" - niedługo o nim napiszę! Kapuściński pisze rzeczywiście niebywale i wcale się nie dziwię, że to Twój ulubieniec:)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że i Tobie przypadł do gustu. :)
Usuńoł jes:D
UsuńWobec twórczości Kapuścińskiego jestem absolutnie bezkrytyczna, więc pewnie mój zachwyt tą pozycją byłby ogromny. :)
OdpowiedzUsuńSama musisz się przekonać. :)
UsuńRaczej książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNiestety Kapuściński to autor, który kompletnie nie przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńA dlaczego, jesli można zapytać?:)
UsuńKapuściński wielki jest. :)
OdpowiedzUsuń"Hebanu" pewnie nic nie pobije, ale całą twórczość Kapuścińskiego muszę w końcu przewertować. :)
Nic dodać i nic ująć... :)
UsuńMam pewne obawy, ale dam się namówić:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Kapuścińskiego. Też wychodzę z założenia, że to o czym pisał można odnieść do aktualnych lat, Do tej pory najbardziej przypadł mi do gustu "Szachinszach", ale nie czytałam tych, o których powyżej wspominasz.
OdpowiedzUsuńA ja nie czytałam "Szachinszach", ale na pewno nadrobię. :)
OdpowiedzUsuńWarto. Wciąga od samego początku.
Usuń"Czarne gwiazdy" przypomniały mi pewien program, który w dzieciństwie oglądałyśmy z kuzynką w nocy. W każdym odcinku przedstawiane było życie jakiegoś dzikiego plemienia - nie wiem, czy chodziło tam tylko o plemiona afrykańskie, czy inne też był brane pod uwagę - a dziennikarz poznawał jego zwyczaje i tradycje - głównie na własnej skórze. Bardzo ciekawy program, ale nie pamiętam nawet jak się nazywał :-)
OdpowiedzUsuńKojarzę chyba ten problem, ale tez nie pamiętam jak się nazywał. :)
UsuńJa to teraz mam wyrzuty sumienia, że nie znam zupełnie prozy Kapuścińskiego. Kiedyś nawet się do niej przymierzałam, ale koniec końców nic nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńCzas na nadrobienie w końcu i u Ciebie się znajdzie. :)
UsuńOstatnio czytałam "Cesarza", więc mniej więcej pozostaję jeszcze pod wpływem Kapuscińskiego. Chętnie przeczytam i tą pozycję, choć nie przepadam za krótką formą...
OdpowiedzUsuńKapuściński w każdej formie jest świetny. :)
Usuń