tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
tytuł oryginału: Vattenänglar
seria/cykl wydawniczy: Malin Fors tom 6
wydawnictwo: Rebis
data wydania: 10 września 2013
ISBN: 9788378184270
liczba stron: 432
Na spotkaniu z kolejnym królem kryminału
Wiecie, jakie wyrażenie totalnie mi zbrzydło i odpycha mnie bardziej niż zapach znienawidzonego octu? Nie? Już Wam mówię: „skandynawski król/mistrz kryminału”. Bo ilu ich już było? Stieg Larsson, Jo Nesbø, Yrsa Sigurddardóttir czy też Åsa Larsson. Co jeden, to ponoć lepszy… I choć wydawało mi się, że w najbliższym czasie nowego króla czy królowej już nie uświadczę, to przyszło mi się srodze pomylić. Jest kolejny i to naprawdę nie byle kto, bo – jak sugeruje okładka – lepszy od samego Stiega Larssona…
Taka właśnie informacja pojawia się na okładce „Wodnych aniołów” Monsa Kallentofta. Nazwisko autora znałam już ze słyszenia i licznych recenzji poprzednich jego książek – dość zróżnicowanych, od pochwalnych po bardzo krytyczne. Dlatego ucieszyłam się, gdy pojawiła się przede mną możliwość dokonania samodzielnej oceny umiejętności kolejnego króla kryminału. Do jakich wniosków doszłam? O tym za kilka chwil. Najpierw – by tradycji stało się zadość – zarys fabuły.
Pewnego dnia w domu położonym w Szwecji, w dzielnicy Linköpingu zostają odnalezione zwłoki małżeństwa, Cecilii oraz Patricka Andergrenów. Oboje zostali zastrzeleni z bliskiej odległości podczas kąpieli w ekskluzywnym jacuzzi. Okazało się, że małżonkowie nie narzekali na brak pieniędzy, z racji popłatnej pracy Patricka, a odkąd adoptowali Ellę, ich życie rodzinne nie należało do specjalnie skomplikowanych. Mimo to stracili życie.
Jednak komisarz Malin Fors ma do rozwikłania nie tylko zagadkę, kto jest mordercą pary, ponieważ w momencie zbrodni zniknęła pięcioletnia córka Andergrenów. Nie ma po niej najmniejszego śladu, sąsiedzi nic nie wiedzą, siostra zamordowanej również nie widziała dziewczynki, podobnie jak najbliższa przyjaciółka Cecylii.
Dodatkowo coraz to nowe poszlaki pojawiające się w śledztwie uruchamiają w pani komisarz lawinę przemyśleń odnośnie jej własnego życia i postępowania. Znów musi zmagać się z demonami przeszłości i walczyć z przeciwnościami losu, które są dla niej wyjątkowo bolesne…
Całość fabuły nie dość, że zawiera liczne opisy bliskich spotkań z przybyszami z zaświatów – kiedy to duchy zmarłych osób przemawiają do żyjących i pomagają w odnalezieniu prawidłowego toru śledztwa, a także motywują do działania – to dodatkowo konstruowana jest przy użyciu dość specyficznego stylu. Narracja trzecioosobowa często przeplatana jest z pierwszoosobową, kiedy to poznajemy najskrytsze myśli bohaterów, zmagamy się z ich problemami, troskami, złościmy się i smucimy wraz z nimi. Te swoistego rodzaju „przeskoki” nie są notoryczne, ale na tyle częste, że do samego końca lektury nie mogłam wyzbyć się wrażenia, iż ciągle „siedziałam” w umysłach bohaterów.
Co jeszcze rzuca się w oczy? To, że pisarz wyjątkowo dużo uwagi – w porównaniu z wątkiem morderstwa i zaginięcia dziewczynki – poświęca życiu komisarz Malin Fors. Szczerze powiem, że niektórym z Was pewnie się to nie spodoba. Sama wolałabym, by czysto kryminalnego elementu powieści było więcej.
Ostatecznie nowa seria kryminałów o komisarz Fors, inspirowana czterema żywiołami (poprzednia seria dotyczyła pór roku), wypada całkiem dobrze i główna zasługa w tym specyficznego stylu, który wyróżnia Kallentofta. Taki sposób pisania świadczy o tym, że autor niewątpliwie posiada talent literacki. Jednak wątek kryminalny pozostawia po sobie pewien niedosyt…
Oczywiście, co ja odbieram jako wadę, dla kogoś innego może być największą zaletą niniejszej książki, dlatego lekturę „Wodnych aniołów” mogę śmiało polecić każdemu.
5/6
Oficjalna recenzja dla portalu Lubimy Czytać: http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/2919/na-spotkaniu-z-kolejnym-krolem-kryminalu
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
koniecznie musze przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. :)
UsuńCzytałam już na LC, ale teraz mogę skomentować :) Jedyne, co mnie drażniło w tej książce, to sama Malin - czasami miałam dość jej zmartwień. Na początku też trudno mi było przywyknąć do tego specyficznego sposobu narracji, niektóre sformułowania brzmiały wręcz patetycznie, ale poza tym książkę oceniam bardzo dobrze, także przyczepiłam się do czegoś, ale jak sama widzisz, minimalnie :) Ciekawe, jak się odniosę do pozostałych części - jeśli faktycznie Kallentoft nie rozwija bohaterki, jak mnie dziś Dominika ostrzegła, tylko pozostawia ją w tym samym okręgu bólu i rozterek, to moja ocena może trochę spaść.
OdpowiedzUsuńMnie też Dominika troszkę przestraszyła przed tym, co charakterystyczne u Kallentofta, ale...póki same nie przeczytamy, to się nie przekonamy. :) A co do twojej opinii to myślałam, że znajdziesz więcej "ale". :)
UsuńJakich dokładnie "ale"? Jestem ciekawa, czego się spodziewałaś :D
UsuńŻe nie spodoba Ci się, że aż tyle jest mowy o Malin i jej życiu, o jej problemach i że za malow książce samego wątku kryminalnego. :)
UsuńTych okropnych haseł reklamowych o nowym lepszym Larssonie lub Kingu po prostu nienawidzę. A w przypadku Kallentofta to już jego debiutancka powieść zawiera hasło nakazujące zapomnieć o Larrsonie, bo Kallentoft niby lepszy.
UsuńNie chciałam straszyć :) ale niestety sporo rzeczy mnie u Kallentofta drażni. Znacie już moją opinię, więc nie będę się powtarzać :)
Przejadły mi się kryminały, nawet skandynawskie, ale dobrze wiedzieć, że jest to autor, po którego warto sięgnąć, gdybym kiedyś potrzebowała odmiany:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A tak, ten pisze specyficznie, inaczej niż inni. :) Pozdrawiam!
Usuńno zapowiada się ciekawie, i ja chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńI tak też jest - ciekawie. :)
UsuńEwuniu świetny tekst a treść wydaje się ciekawa, tylko te duchy jakoś tak... no dziwne to, ale nie uwierzę nigdy w życiu, że jest lepsza od Larssona - mistrza nad mistrzami i jego całego Millenium, nigdy nie uwierzę, oł noł!
OdpowiedzUsuńOj, dobrze już dobrze...poszukam tego Larssona już... ;)
UsuńMusisz do jasnej ciasnej, musisz!!!
UsuńJuż kupiłam! :D Teraz zostaje tylko znalezienie czasu na tę książkę...
UsuńOstatnio zawiodłam się na pewnym skandynawskim kryminale. Tak wiało nudą, że non stop ziewałam, dlatego na razie mam dość kolejnej monotonnej historii. Może w przypadku ,,Wodnych aniołów'' jest inaczej, ale jakoś nie chce mi się o tym przekonywać.
OdpowiedzUsuńNic na siłę. :)
UsuńPierwsza książka Kallentofta jaką przeczytałam i jestem zadowolona. Dobry kryminał, ta część prywatnego życia Malin Fors nie przysłaniała śledztwa, naprawdę udane połączenie:)
OdpowiedzUsuńDla mnie Malin było ociupinkę za dużo, ale...I tak kryminał autorowi wyszedł przedni. :)
UsuńMam obecnie trochę inne plany czytelnicze, ale będę pamiętać o tej książce.
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńMam, o ile się nie mylę pierwszą część tej serii. Już nie mogę się doczekać,kiedy po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPierwszą częścią tej serii są właśnie "Wodne anioły", a Ty pewnie mówisz o serii inspirowanej porami roku. :)
UsuńPewnie tak :) W takim razie dodaję już kolejną pozycję do listy. Dziękuję za czujność :)
UsuńDokładnie! Mnie takie określenia wobec co drugiego skandynawskiego pisarza skutecznie odrzuca, przez co wciąż odkładam chęć zapoznania się z ogólnie popularnymi książkami (m.in. autorstwa wspomnianego przez Ciebie Stiega Larssona). Jeżeli chodzi o "Wodne anioły" - jeszcze się zastanowię, ale być może, że w przyszłości sięgnę po ten kryminał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A ja jednak na Larssona się skuszę. Ciekawość bierze gore. :) Pozdrawiam!
UsuńJaka piękna okładka!!! A co do książki, to jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOwszem, klimatyczna. :)
UsuńJuż gdzieś słyszałam o tej pozycji, bardzo chciałabym ją przeczytać
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
UsuńCóż, nie wiem, jak książka, ale z autorem bym się chętnie, ekhm, zapoznała ;)
OdpowiedzUsuńHehe, mówisz? ;)
Usuńhahaha! słodziaki;))
UsuńObecnie mam mnóstwo innych książek do czytania, ale może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem. :)
UsuńMam na półce wszystkie pięć pór roku i ta książkę też muszę mieć, koniecznie! Uwielbiam Kallentofta!!!
OdpowiedzUsuńOoo, nie wiedzialam, że jesteś jego fanką. :)
UsuńTeż mnie mdli od tych napisów krzyczących do mnie z okładki i zwiastujących pojawienie się nowego Larssona... Nie wiem, czy na kogoś to jeszcze działa.
OdpowiedzUsuńTego autora nie znam, fabuła zapowiada się ciekawe, więc chętnie przeczytam.
Polecam - to taki świeży powiem w gatunku kryminału. :)
UsuńMam jedną książkę tego pisarza w domu, ale jest bodajże 4 tomem serii, więc najpierw skompletuję poprzednie :)
OdpowiedzUsuńP.S. Recenzja dodana do wyzwania!
Zatem masz serię o porach roku. :) A ta jest o żywiołach. :)
UsuńJeśli chodzi o kryminały, to ja teraz pewnie zacznę czytać kryminały Chmielewskiej. Bo tak to już jest, że jak ktoś ważny odchodzi, to nabieramy ochoty na wspomnienia o tej osobie. Poza tym, będę potrzebować lektur, które pozwolą mi złapać równowagę i zniwelować stres, który ostatnio przeżywam.
OdpowiedzUsuńI ja też mam chęć przypomnieć sobie jej twórczość. A stresowi się nie daj, mimo wszystko... :)
UsuńNie czytałaś Larsona? Jak to się mogło stać! Co do Kallentofta to nic nie czytałam jego autorstwa i ciągle się waham,właśnie ze względu na te zróżnicowane recenzje. Zaciekawił mnie ten wątek z duchami:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No nie czytałam i sama się zastanawiam, jak to się stało. ;) Ale już niebawem to nadrobię, bo na pierwszy tom Milenium już poluję. :)
UsuńMam w najbliższych planach lekturę tej książki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, warto. :)
UsuńTa część już za mną. Cała seria trzyma świetny poziom:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMówisz skandynawski król kryminału, lepszy od Larsona, jeśli tak to się skuszę, bo Millenium Larsona nie przypadło mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNie, nie ja tak mówię tylko okładka. :) Ja Larssona jeszcze nie znam.
Usuńteż nie lubię, gdy jest za mało kryminału, a za dużo wątków "osobistych", a duchy... cóż, wcale mnie nie przekonują:P ale może to źle?
OdpowiedzUsuńi szczerze mówiąc, pierwszy raz słyszę o tym autorze. zresztą, facet na tym zdjęciu wygląda jak jaki zakapior ;-)
No ma specyficzny wygląd, zgadzam się. ;)
UsuńDo tej pory jakoś nie wpadła mi w ręce żadna książka tego autora, ale po Twojej recenzji będę chciała bliżej zapoznać się z tym kolejnym królem kryminału :)
OdpowiedzUsuńZapoznaj się, nie powinnaś żałować. :)
Usuńhmmm... jestem zainteresowana, ale patrząc na sporo podobno świetnych książek, które mam teraz przeczytać + zaległe Kinga to nie wiem czy się o nią pokuszę. Dodatkowo ostatnio jeśli mam ochotę na kryminał to lubię sporo akcji i morderstw;) a mniejsze wczuwanie się w bohaterów w ich życie i problemy;) ale nie mówię nie;))
OdpowiedzUsuńSkoro tak to możesz "Wodne anioły" odłożyć na potem. :) Przyjdzie na nie pora. :)
UsuńCóż za okładka... Zgadzam się z Tobą - ten banał o królestwie skandynawskich kryminałów już się przejadł... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAno...Choć fakt pozostaje faktem, że w większości są bardzo dobre. :) Pozdrawiam!
UsuńCzyli kolejnym królem kryminałów autor jednak nie jest? ;-)
OdpowiedzUsuńNooo, ja raczej bym go tym mianem nie określiła, mimo że pisze ciekawym i oryginalnym stylem. :)
UsuńTy masz Kitku Talent literacki ;) :*
OdpowiedzUsuńTaa :P
UsuńBardzo chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńI słusznie. :)
UsuńTo kto w końcu jest tym mistrzem/królem kryminału skandynawskiego? Zgoopieć można.
OdpowiedzUsuńTego króla jeszcze nie znam, ale mam nadzieję, że i na niego przyjdzie czas.
Króli i królików bez liku! ;)
UsuńOooo. Chciałabym przeczytać tę książkę i bardzo mnie cieszy, że książka Ci się spodobała :)
OdpowiedzUsuńTak, polecam. :)
UsuńOczywiście, że chcę przeczytać, bo lubię kryminały.
OdpowiedzUsuńJa już nawet nie zwracam uwagi na te określenia król/królowa. Sara Blædel też jest tak określana - przeczytałam pierwszą część z serii i już kolejnych nie planuje – jeden z najsłabszych kryminałów jaki czytałam…
Chciałabym najpierw zapoznać się z poprzednią serią tego autora. I dopiero potem sięgnę po "Wodne anioły" :)
OdpowiedzUsuńFabuła brzmi ciekawie, a mistrzów kryminału i ich książek nigdy za wiele. Może za jakiś czas skuszę się na coś autorstwa Kallentofta. :)
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej Skandynawia ma wielu królów z różnych dziedzin, a czasem nawet po kilku z jednej. Może określenie "mistrz" i "król" wskazuje na jakiś stopień wtajemniczenia :D
OdpowiedzUsuńPan Kallentoft na razie nie kusi mnie tą powieścią, ale znając moją skłonność do kryminałów (a zwłaszcza, jeśli są napisane dłonią jakiegoś Wikinga), to przypuszczalnie niedługo jakaś jego powieść wpadnie w moje niecne łapy :)
Po kilku z jednej - haha, o tak. :)
UsuńNie masz mistrza nad Larssona i wydawca chyba nie wiedział o czym pisze na okładce! :) I w ogóle to wszystko jest do przełknięcia ale nie zjawy w kryminale, ale mówię tak dopóki nie przeczytam "Wodnych aniołów", 5/6 to przecież nie jest mało. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Jesienną sonatę"- jakoś dla mnie ten styl jest zbyt "ciężki", do tego ten doping ze strony zmarłych.
OdpowiedzUsuń