środa, 30 października 2013

"Kapitan. Na służbie" Stephan Talty, Richard Phillips + konkurs na FB


Chcielibyście przeczytać tę książkę? Możecie zapolować na nią na fanpage'u Książkówki! Zapraszam. :) KLIK


tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski , Marcin Wróbel
tytuł oryginału: A Captain’s Duty: Somali Pirates, Navy SEALs, and Dangerous Days at Sea
wydawnictwo: Otwarte
data wydania: 6 listopada 2013, recenzja przedpremierowa
ISBN: 9788375152777
liczba stron: 312


Pirat – morski rozbójnik z klapką na jednym oku, w fikuśnym kapeluszu na głowie i ze starannie wyhodowaną próchnicą na zębach. Tak chyba większość z nas wyobraża sobie tę postać. Niektórym kobietom wizja pirata może wizualizować się pod zdecydowanie przyjemniejszą dla oka postacią – kapitana Jacka Sparrowa z serii filmów „Piraci z Karaibów” (w tej roli nieoceniony Johnny Deep). Jakby sobie jednak nie wyobrażać pirata, to nadal jest on postacią wyjętą z książek przygodowych i filmowych hitów. A co, jeśli powiem wam, że piraci istnieją naprawdę?

Szczerze przyznam, że długo żyłam w przekonaniu, że piraci panowali na bezkresnych wodach naszego świata wiele lat temu, a legendy o ich napaściach funkcjonują do dziś dzięki literackim opowieściom, które co i rusz przypominają fikcyjne przygody nieustraszonych korsarzy. Jednak gdy 8 kwietnia 2009 roku świat obiegła zatrważająca informacja, że jeden z kontenerowców został zaatakowany przez piratów u wybrzeży Somalii, przekonałam się, że fabuła tych książek może mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości i to we współczesnym świecie.

Kapitan Richard Phillips nie spodziewał się niczego nadzwyczajnego po rejsie, który rozpoczął się w Salali w Omanie, a zakończyć się miał w Republice Dżibuti oraz Mombasy w Kenii – ot, jedna z wielu morskich wypraw. Podszedł do niego standardowo, wykonując wszystkie rutynowe czynności, poznając załogę, ucząc ją podstaw zasad bezpieczeństwa na statku. Nie pominął także przygotowania na wypadek ewentualnego ataku piratów. Każdy kapitan statku dobrze wiedział, że w tym rejonie zagrożenie ze strony morskich bandytów było realne (choć nie wszystkie napady były nagłaśniane), dlatego odpowiednie przeszkolenie załogi było obowiązkowe.

Wkrótce po wypłynięciu kontenerowca Maersk Alabama, wydarzenia zaczęły rozgrywać się według czarnego scenariusza – radary wykryły obecność bardzo szybko płynących w jego kierunku jednostek. Niedługo potem czterech uzbrojonych bandytów wtargnęło na pokład. Ich plan był prosty – wziąć zakładników w celu uzyskania okupu za ich życie.

Maersk Alabama
źródło: de.wikipedia.org
Od tej chwili rozpoczęła się trudna gra kapitana o życie jego oraz członków załogi. Gra chwilami przypominała zabawę w kotka i myszkę albo rywalizację o miano głupiego i głupszego (choć tu kapitan Phillips starał się tylko takiego udawać). Atutami załogi i kapitana był spryt, inteligencja i znajomość statku, na który wtargnęli piraci, jednak o sile napastników decydowała bezwzględność, upór i uzbrojenie. W pewnym momencie wydawało się nawet, że sprawa jest przesądzona, że kapitan Richard Phillips nigdy nie wróci do domu i nie spotka się z żoną i dziećmi. W myślach już się z nimi żegnał i życzył im szczęścia… Niemal w ostatniej chwili sytuacja zmieniła się na korzyść porwanych dzięki interwencji komandosów Navy SEALs.

Opisane przeze mnie zdarzenie zrelacjonowane zostało w pasjonującej książce pt.„Kapitan. Na służbie”, autorstwa Richarda Phillipsa i Stephana Talty. W zamieszczonym na okładce zdaniu, rekomendującym ją jako świetny thriller, nie ma przesady, choć okazuje się, że to, co najbardziej emocjonujące, następuje dopiero w drugiej połowie książki. Wcześniej Phillips zapoznaje nas z kolejami swojego życia, czyli z jakiej rodziny się wywodzi, jak trafił do szkoły morskiej, jak wyglądały jego pierwsze rejsy i jak poznał żonę Andreę. Całość jest utrzymana w lekkim, ale też dość dosadnym stylu, jak przystało na rasowego pana mórz i oceanów. Nie brak w niej też humoru.

Tom Hanks i kapitan Richard Phillips
źródło: film.onet.pl
Sam Richard Phillips mocno zaimponował mi swoją postawą jako kapitan. Postąpił w myśl starego powiedzenia, że kapitan ostatni opuszcza pokład. Na pierwszym miejscu postawił zdrowie oraz życie całej załogi, to dla niej się poświęcił i w związku z tym przeżywał dramat (co mocno kontrastuje z postawą kapitana statku wycieczkowego Costa Concordia, który opuścił go chyba jako jeden z pierwszych…).
Niezwykłą siłą i wytrwałością wykazała się także Andrea, żona Phillipsa. Podziwiam ją za to, że będąc oddalona wiele kilometrów od męża i nie wiedząc, co się z nim dzieje, zdołała zachować spokój i być ostoją dla dzieci i reszty rodziny. Ta historia dowodzi, że prawdziwa i silna miłość przetrwa nawet najgorsze chwile…

Kończąc już moje wynurzenia na temat tej emocjonującej książki, powiem wam, że dała mi ona do myślenia… Jakże małe i błahe bywają nasze codzienne problemy przy tych, które mają inni. Doceniajmy ten spokój, który nas na co dzień otacza, bowiem w życiu jest on najważniejszy (tuż obok zdrowia i miłości).

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Otwarte.

Niedługo po premierze książki, bo 8 listopada na ekrany kin wejdzie jej ekranizacja z Tomem Hanksem w roli głównej.


44 komentarze:

  1. cudny tekst i zgodzę się z Tobą że ludzie często nie doceniają tych błahych problemów - wyolbrzymiając je niebywale...stanowczo za mało cieszymy się tym co mamy i gnamy po więcej...ambicja ambicją ale nie to jest najważniejsze;) Myślę, że to książka warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, Marteczko. Ludzie takie tragedie przeżywają a człowiek się czasem takimi pierdołami przejmuje niepotrzebnie... :)

      Usuń
  2. Lubię Toma Hanksa, więc może skuszę się na film. A tak w ogóle to stanowczo za mało czytam literatury faktu. Literatury historycznej w to nie wliczam, bo tam jest domieszka fikcji literackiej. Mam na myśli taką czystą literaturę faktu. Być może właśnie ta książka byłaby odpowiednia, żeby to zmienić. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, no nie wiem, nie wiem. Czy taka książka z lekka sensacyjna przypadłaby Ci do gustu?

      Usuń
    2. Przecież ja czytam powieści sensacyjne, więc nie wiem, skąd Twoje wątpliwości? Może rzadko czytam, ale jednak czytam. Czytam też kryminały, thrillery, zdarza się i horror. Ostatnio przecież czytałam Ch. Link. Czytałam Nesbo. Czytałam Kinga, lecz mnie nie zachwycił, a tylko rozśmieszył. Czyłam krwawe "Pustkowie". Oj, nie pamiętasz, moja Droga, nie pamiętasz. Nieładnie to tak, nieładnie. :D O, i jeszcze był kiedyś R. Ludlum. ;-)

      Usuń
    3. Ano właśnie - rzadko i dlatego zdążyło mi to już z głowy ulecieć. :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z tobą, że powinniśmy doceniać ten nasz święty spokój, który mamy na co dzień, bo niektórzy mają naprawdę gorzej.
    Co do samej książki, jest w niej coś, co budzi moją ciekawość, ale nie wiem, co to, bo jeszcze tego nie sklasyfikowałam ;-) dlatego rozejrzę się po premierze. O ile oczywiście nie zapomnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. To muszę przeczytać książkę, a potem obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń
  5. I to się nazywa prawdziwy kapitan! Wierzę, że książka jest dobra, skoro Hanks będzie grał w filmie na jej podstawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez byłam tego zdania nim przystąpiłam do lektury. :) Hanks za byle co się nie bierze. :)

      Usuń
  6. Może się skuszę na tę książkę, jak uporam się z zaległościami ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię, naprawdę lubię tego typu literaturę. Na pewno kiedyś kupię, choć pewnie poczekam na promocję, rzadko kiedy sięgam po premierówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na mój fp. Tam jest konkursik i można tę książkę zgarnąć, jeśli się będzie miało szczęście. :)

      Usuń
  8. Oj, nie chciałabym być na miejscu tego kapitana. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Na film się skuszę, ale raczej w domowym zaciszu aniżeli w kinie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, to nie dla mnie, ale film z Tomem Hanksem? Oł jesik.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmmm, sama nie wiem. Może kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nabrałam ogromnej ochoty na książkę, a potem chętnie obejrzę też film. Bardzo lubię Toma Hanksa, więc z chęcią zobaczę go w kolejnej roli.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj nie doceniłam tej książki,kiedy dostałam propozycję jej recenzji i troszeczkę żałuję, bo Twój tekst jest świetny. Może kiedyś jednakprzeczytam tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że odmówiłaś, bo książka jest bardzo dobra. :)

      Usuń
  14. O, a ja właśnie zamierzam dzisiaj obejrzeć "Piratów z Karaibów" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. zarówno ksiązka jak i film ciekawie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czuję się zaciekawiona :) Jak tylko znajdę czas - zabiorę się :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No... ta książka może być ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czterech uzbrojonych przeciwko całej załodze? No nieźle… Chętnie przeczytam tę książkę, aczkolwiek uważam, że osobiste wynurzenia autora (typu: dzieciństwo, szkoła, małżeństwo) nie pasują do tego typu opowieści.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to wszystko łączy się z tą historią - nie jest oderwane także spokojnie. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Historię chętnie poznam z książki... Gdy zobaczyłam okładkę tej książki - tak mnie zastanowiło w przelocie - czy tę książkę można by polecić nieszczęsnemu kapitanowi statku "Costa Concordia"... Tu kapitan i tu kapitan. A jakie inne historie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie...dwa zupełnie różne podejścia do sprawowanej funkcji...

      Usuń
  20. Czuję, że by mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie byłam zainteresowana tą książką ani filmem, chociaż mam świadomość, jak bardzo emocjonujące muszą być, zwłaszcza że te wydarzenia naprawdę miały miejsce. Teraz z jakiegoś powodu coraz bardziej się do niej przekonuję i jeśli los pozwoli przeczytam książkę i obejrzę film :-)

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.