gatunek: Dramat, Western
produkcja: Francja, USA
premiera: 6 stycznia 2006 (Polska), 20 maja 2005 (świat)
reżyseria: Tommy Lee Jones
scenariusz: Guillermo Arriaga
Ładnych parę lat temu oglądałam
końcówkę pewnego filmu. W zasadzie jednym okiem patrzyłam, a drugie już spało.
Nie zmienia to jednak faktu, że film bardzo mnie zainteresował i ogromnie
żałowałam, że natknęłam się na niego w TV o wiele za późno. Cóż mnie w nim tak
zaintrygowało? Tych, którzy znają moje upodobania, pewnie nie zdziwi zbytnio fakt,
że chodzi o trupa. A konkretnie o faceta, który wiózł tego trupa na koniu przez
pustynne połacie.
http://www.filmweb.pl |
Potem o filmie zapomniałam, bo
życie mnie pochłonęło, ale ostatnio postawiłam sobie za cel dotarcie do niego i
prześledzenie całości. Sprawa do najłatwiejszych nie należała, bo nie dość, że
nie pamiętałam tytułu (wiedziałam tylko, że jest długi), to jeszcze nie
kojarzyłam odtwórcy głównej roli. Jednak od czego jest niemal wszechwiedzący Internet?
Wyszukiwarka potrafi zdziałać cuda, wierzcie mi…
Po chwili poszukiwań już wiedziałam,
że chodziło mi o „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady” w reżyserii znanego aktora
Tommy'ego Lee Jonesa, będącego także odtwórcą głównej roli. Pete Perkins (T.L.
Jones) pewnego dnia dowiaduje się o śmierci swojego przyjaciela, Melquiadesa
Estrady (Julio Cedillo), który został zamordowany. Kiedyś Estrada w rozmowie z
Perkinsem zobowiązał go, aby ten – na wypadek śmierci przyjaciela – pochował go
w jego ukochanym miejscu – tam gdzie woda czysta, bliskie sercu góry, gdzie
rodzinny dom i żona. Pete prośby wysłuchał, ale nie brał jej na poważnie – w
końcu przyjaciel był od niego znacznie młodszy. Dlaczego miałby umrzeć
wcześniej? Czarny scenariusz jednak ziścił się. Perkinsowi nie pozostało nic
innego, jak spełnić wolę Estrady i dotrzeć do jego rodzinnego Meksyku. A że
podróż na koniu z nieboszczykiem do najłatwiejszych nie należy, wziął sobie
pomocnika – Mike’a Nortona (Barry Pepper). Mike, będący pracownikiem straży
granicznej, nie bez powodu staje się towarzyszem specyficznej wędrówki Pete’a i
bez wątpienia zapamięta ją do końca życia…
I co powiecie? Że szału nie ma,
bo brak tu wartkiej akcji i sensacyjnego wątku? O ile to drugie w jakimś
stopniu występuje, to zawrotnego tempa akcji faktycznie tu nie znajdziecie, ale
nie w tym tkwi sekret sukcesu tego nagrodzonego w 2005 roku w Cannes filmu.
Jego piękno tkwi w wartościach, jakie uwypukla, a mianowicie: szacunku do
drugiego człowieka, jego woli oraz sile przyjaźni. Moralne wartości, jakimi
kieruje się Perkins, są niezwykle silne i wyraziste. Perkinsowi niestraszny
widok zwłok ani woń rozkładającego się ciała – zobowiązanie wobec przyjaciela
ma dla niego pierwszorzędne znaczenie. Kluczowa jest też dla niego kwestia
odnalezienia mordercy i pomszczenie ofiary. I nawet w tym momencie główny
bohater zaskakuje nas swoim realizmem i ludzkimi, nieprzerysowanymi odruchami
(mimo że sam wątek podróży z truchłem przyjaciela taki właśnie się wydaje).
http://www.filmweb.pl |
Do plusów filmu zdecydowanie
trzeba też zaliczyć naprawdę dobre zdjęcia oraz ujęcia. Nie wiem, co Teksas
oraz Meksyk takiego w sobie mają, ale uwielbiam oglądać te rejony świata w
filmach. Ich duszny, gorący klimat, przestrzenie wypełnione po brzegi pyłem i
piaskiem – to właśnie robi na mnie od zawsze silne wrażenie.
„Trzy pogrzeby Melquiadesa
Estrady” to debiut reżyserski Tommy’ego Lee Jonesa, ale wiele obiecujący. Wiem
na pewno, że na nim nie poprzestanę i będę śledzić karierę tego filmowego
twórcy. Teraz pora na „Sunset Limited” – o wrażeniach z seansu na pewno was
poinformuję.
Aha! I jeszcze jedno. „Trzy
pogrzeby Melquiadesa Estrady” to obraz zaliczany do gatunku westernu – kogo to
odstrasza, niech wie, że jest go w tym filmie tyle, co kot napłakał, i nie
warto spisywać go na straty tylko z tego powodu. Gdyby było inaczej, ja na
pewno nie obejrzałabym go do końca.
Ocena: 5/6
Przypominam o moim KONKURSIE, w którym wygrać możecie "Dom tajemnic" Neda Vizziniego i Chrisa Columbusa. Macie czas do najbliższego piątku godz. 23:59. :)
Chętnie bym obejrzała, a Tommy'ego bardzo lubię, taki prawdziwy facet.
OdpowiedzUsuńTak, to Facet przez duże "F". :)
UsuńWidziałaś że masz w obserwowanych blogach swój blog Książkówkę dwa razy? Myślałam przez chwilę, że moje patrzałki źle widzą :P.
UsuńJejku i niedługo 200 000 odwiedzin!!! Ale szok! Pamiętam jak miałaś niedawno chyba ze 120 000!!!
UsuńWysłałaś mi to telepatycznie, bo nim przeczytałam to, co napisałaś zdążyłam między czasie usunąć zdublowany link. ;)
UsuńOj tak, wielka liczba zbliża się wielkimi krokami. :) Choć bardziej czekam na 250 tys. W końcu to ćwierć miliona. :D
UsuńKochana sis nie rozdrabniajmy się na ćwiarki, czekajmy na połówkę, lub całość :))
UsuńHehe, a co! Jak szaleć to szaleć, nie? ;)
Usuńod pewnej liczby idzie jak z górki, więc ja tez czekam na te ćwiartki i trzymam kciuki;)
Usuńaha i zdecydowanie pomogę dobić do tej wartości;PPPPPP
UsuńDzięki Tusia! W Tobie siła! :D
UsuńJa też, ja też!
UsuńLubię tego aktora i dla jego kreacji obejrzałabym ten film.
OdpowiedzUsuńJa polecam - jak najbardziej. :)
UsuńNie przepadam za westernami. Bardzo przyjazny blog dla oka, chętnie tu zostanę :)
OdpowiedzUsuńword-is-infinite.blogspot.com
Powtórzę: "Aha! I jeszcze jedno. „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady” to obraz zaliczany do gatunku westernu – kogo to odstrasza, niech wie, że jest go w tym filmie tyle, co kot napłakał, i nie warto spisywać go na straty tylko z tego powodu. Gdyby było inaczej, ja na pewno nie obejrzałabym go do końca.". :)
UsuńNie potrzebna mi wartka akcja, żeby uznać film za wart uwagi. Ten do takich zaliczam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo nie w tempie akcji tkwi wartość tego filmu. :)
UsuńChociaż jest w tym westernie mało westernu ;) to jednak mimo wszytko nie czuje tej ,,iskry'' i raczej nie przekonam się do tego filmu, ale polecę go mojemu tacie, bo on lubuje się w tego typu produkcjach.
OdpowiedzUsuńPoleć, chyba że lubi sceny iście rodem z westernu to może być ciut zawiedziony. :)
UsuńNie wiem, wprawdzie bardzo lubi oglądać typowe westerny, ale może mimo to i ten film przypadnie mu do gustu.
Usuńzaciekawiłaś mnie i pocieszyłaś bo westernow nie lubie ;) muszę poszukać tego filmu :)
OdpowiedzUsuńOj, ja też nie przepadam a ten film mnie wciągnął swoim specyficznym klimatem. :)
Usuńja ogólnie uwielbiam Teksas i z chęcią steka z tamtejszych krów bym zjadła;D Tommy'ego uwielbiam ( i podziewiam i jestem ciekawa jego pracy) więc ten film to dla mnie zdecydowanie must watch (?) - nawet western mi nie będzie przeszkadzać;DD
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że lubisz teksańskie klimaty w filmach. :) Ja bardzo! W książkach też! :)
Usuńuwielbiam i zawsze wyobrażam sobie jak czytam książki ich akcent;PPP nawet mam kilka książek Nory z teksańskim polotem;)
UsuńZawsze nastawiam się na filmy a później nic z tego nie wychodzi, bo odkładam oglądanie na później i później :) A przyznam, że westerny i teksańskie klimaty lubię i chętnie zobaczę ten film (kiedyś) ;d
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem, że lepiej nie odkładać, bo się w nigdy nie zrobi tego, co się chce zrobić. :)
UsuńCiągle walczę ze złośliwym chochlikiem, który próbuje uniemożliwić mi przeglądanie tej strony.
OdpowiedzUsuńChciałam jeszcze raz zainstalować Firefoa, ale nie da się go usunąć z panelu sterowania. Spróbowałam powrócić do fabrycznych ustawień.
Póki co - chochlik łaskawie pozwala na umieszczenie komentarza pod najnowszym wpisem.
Co zadziwiające - mam problem z otwarciem tylko tej jednej strony.
Jak blog "Kochamy Laurę" zmienił domenę - owych problemów nie miałam.
Evik
A do kuferka jaśniepan chochlik zajrzeć już nie pozwolił...
OdpowiedzUsuńJeśli masz problem z usunięciem Firefoxa to coś się chyba u Ciebie dzieje. Nie powinnaś mieć takich problemów.
UsuńMnie w końcu się udało dostać na Twojego bloga, więc się wypowiem, a co! :)
OdpowiedzUsuń"Trzy pogrzeby..." widziałam już ponad rok temu, a nawet dziś ze szczegółami mogłabym opowiedzieć niemal każdy kadr tego filmu. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie, bo do tej pory nie wiedziałam, że tak prostą historię można w tak wzniosły sposób opowiedzieć za pomocą filmu. :)
Ps. Gratuluję własnej domeny! :)
Ooo myślałam, że tylko ja filmem jestem zauroczona na swój pokręcony sposób. ;) Jeśli masz jakieś problemy z wejściem na mój blog spróbuj usunąć pamięć podręczną, ciasteczka - w większości przypadków pomaga. :)
UsuńNie widziałam, ale może nadrobię w weekend :)
OdpowiedzUsuńHaha, rozumiem Cię, mnie też Twoja recenzja zaintrygowała z powodu słowa "trup" w pierwszym akapicie. :D Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńAaaa, mam Cię! ;)
UsuńChętnie obejrzałabym ten film. Też lubię filmy kręcone w Teksasie i Meksyku :)
OdpowiedzUsuńWitam w klubie. :)
UsuńFilmu jeszcze nie widziałam. Dziewczyno jaka ulga, w końcu mi się udało na Twojego bloga wejść :D ale ciągle nie skutkowało, czyściłam ciasteczka - udawało się wejść ale tylko jednorazowo, potem za każdym razem musiałam czyścić pamięć i znowu nic, a dzisiaj taka niespodzianka :D działa wszystko elegancko ;)
OdpowiedzUsuńEch, fajnie, że już działa, ale niedobrze, że w ogóle miałaś problemy. :/
UsuńA ja wolę swoją Ewcie :) :) :) :*
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWestern trochę mnie zaskoczył, ale skoro więcej w nim trupa niż westernu to wszystko jasne ;-)
OdpowiedzUsuńHeh, zdecydowanie więcej. :)
UsuńWestern to słowo najbardziej mnie odstrasza, ale twoja recenzja mnie pocieszyła i zachęciła ;)
OdpowiedzUsuńJa myślę... ;) A tak serio, w tym przypadku nie ma się co bać słowa "western". :)
UsuńWesterny to nie moja działka, ale za to mój tato je uwielbia, więc podsunę mu ten tytuł:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
Jak pisałam, westernu w tym filmie tyle, co nic. :)
UsuńO! tego filmu to ja jeszcze nie znam, ale bardzo chętnie bliżej mu się przyjrzę :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że widziałaś już wszystko. :D
UsuńDobrze, że napisałaś, że westernu jest w nim niewiele, bo już chciałam powybrzydzać, a tak chętnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńNie masz zatem powodów do wybrzydzania. :)
UsuńWidać moje zaległości filmowe są znacznie obszerniejsze niż książkowe, bowiem nie słyszałam o tym tytule, w wolnej chwili może kiedyś obejrzę :)
OdpowiedzUsuńJa też trafiłam na ten film przypadkiem za pierwszym razem. :)
UsuńNie przepadam za dramatami i westernami, ale polecę go tacie ;)
OdpowiedzUsuń