tłumaczenie: Teresa Komłosz
tytuł oryginału: Surviving the Angel of Death. The Story of a Mengele Twin in Auschwitz
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 6 lutego 2014
ISBN: 9788378397045
liczba stron: 160
Josef Mengele – nazwisko to
odbija się szerokim i głębokim echem w świadomości każdego, kto choć w
minimalnym stopniu interesuje się poczynaniami nazistów na terenach obozów
koncentracyjnych. Znany również jako Anioł Śmierci, kat skryty w ciele
wyjątkowo przystojnego i sympatycznego z wyglądu mężczyzny. Jak bardzo ta
delikatna uroda była niewspółmierna do tego, czego się dopuszczał, najlepiej
wiedzą ci, którzy wyszli cało ze spotkania z nim – więźniowie obozów zagłady.
Oczkiem w głowie tego
niemieckiego lekarza były bliźnięta – nie bez powodu. Wiadomo, że naziści
pragnęli stworzyć nową „rasę panów”, która miała składać się z jedynie
najczystszej krwi Aryjczyków. W tym celu powstała instytucja Lebensborn, która
stworzyła sieć ośrodków, w których na świat przychodziło nowe pokolenie
„nadludzi”. Jednym z największych zmartwień nazistów było to, że jedna ciąża
zasilała szeregi aryjskie tylko o jedno dziecko, tymczasem oni chcieli, by nowa
potęga świata rozrastała się możliwie jak najszybciej. Stąd zainteresowanie
lekarzy nazistowskich bliźniętami i ciążami mnogimi. Próbowano więc odkryć, co
sprawia, że kobieta zachodzi w ciążę mnogą. Mengele był kimś na kształt
prekursora tych badań. „Materiał” potrzebny do ich przeprowadzenia był
niezwykle łatwo dostępny podczas przesiedleń ludności do obozów.
Niejednokrotnie sam nadzorował selekcję więźniów po ich transporcie do
Auschwitz, wskazując pałką, z którą się nie rozstawał, kto od razu ma trafić do
komory gazowej, a kto ma żyć dalej, wykonując katorżniczą pracę.
Szczególnymi względami (choć w
gruncie rzeczy ciężko tak to nazywać) cieszyły się bliźnięta, o czym przekonały
się siostry Eva i Miriam – dwójka z czwórki dzieci żydowskiego małżeństwa
żyjącego przed wojną w Portz (Rumunia). Wedle relacji Evy – spisanej przy
pomocy Lisy Rojany Buccieri w książce pt. Przetrwałam.
Życie ofiary Josefa Mengele – do obozu w Auschwitz trafiły w 1944 roku,
mając zaledwie dziesięć lat. Bardzo szybko trafiły do grupy innych bliźniąt
poddawanym najróżniejszym, najwymyślniejszym i przede wszystkim
najokrutniejszym eksperymentom pseudomedycznym, nad którymi pieczę objął sam
Anioł Śmierci. To, czego dopuszczał się na tych Bogu ducha winnych dzieciach,
przechodzi ludzkie pojęcie… Próby zmiany koloru tęczówek (czego częstym
następstwem była ślepota), amputacje, wstrzykiwanie tyfusu (i innych chorób) i
inne bolesne eksperymenty przeprowadzane często bez żadnego znieczulenia…
Przebywanie w Auschwitz było jak uczestniczenie każdego dnia w wypadku drogowym. Codziennie działo się coś przerażającego[1].
Również Evie i Miriam
wstrzyknięto jakieś substancje. Eva cudem wybroniła się z następstw zastrzyku,
ocierając się o śmierć i unikając jej dzięki silnemu organizmowi oraz
heroicznej pomocy siostry (sama nie jadła, by móc odłożyć dla Evy odrobinę
chleba). Gorzej było z Miriam, bo po wstrzyknięciu jej tajemniczej substancji,
po której mocno podupadła na zdrowiu i po dłuższej rozłące z siostrą (Eva
przebywała w szpitalu obozowym) stała się jednym z wielu obozowych muzułmanów
(więźniowie, którzy poddali się, nie mając sił do walki z codziennością, którzy
osłabli nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie). Jak się potem
okazało, eksperymenty, które na niej przeprowadzono, przyczyniły się do
zatrzymania rozwoju jej nerek – na poziomie dziesięcioletniego dziecka.
Dziewczynki cudem przetrwały
pobyt w tym ziemskim piekle i po wyzwoleniu udało im się wrócić do Rumunii,
gdzie miały nadzieję spotkać rodziców oraz siostry. Na miejscu okazało się, że
z najbliższej rodziny prawie nikt nie przeżył, oprócz ciotki, u której
mieszkały przez kilka lat. Potem wyjechały do Palestyny, spełniając prośbę
ojca, który gorąco ich do tego namawiał, jeszcze zanim rozpoczął się cały ten
koszmar. Eva ostatecznie osiadła w Stanach Zjednoczonych, gdzie założyła
rodzinę i mieszka do dziś. Miriam zmarła w 1993 roku.
Tyle o ich życiu. Sama książka
napisana jest bardzo lekkim i przystępnym językiem, by z łatwością mogła trafić
do młodzieży – autorka chce, by młodzi ludzie mieli świadomość tego, czego
dopuszczali się naziści – ku przestrodze. Odnośnie samych eksperymentów, nie ma
tu zbyt wielu szczegółów. Wspomnienia Evy Kor są dość ogólne i pobieżne, czemu
chyba trudno się dziwić, biorąc pod uwagę jej ówczesny wiek. Najmocniejszy jest
tu wydźwięk emocjonalny, choć Eva w żaden sposób nie gra na emocjach
czytelnika, niczego nie uwypukla, nie chwyta się dramatycznych opisów. Zresztą,
nie musi tego robić – jej historia sama w sobie jest wystarczająco przerażająca.
W relacji Kor wyjątkowo mocno
poraziło mnie jednak to, że była w stanie wybaczyć samemu Mengele. Nie
wyobrażam sobie, jak wiele trzeba mieć w sobie siły, by móc powiedzieć
„wybaczam” takiemu potworowi, jakim był Anioł Śmierci… Podziwiam ją za to całą
sobą, a Was zostawiam z fragmentem jej Deklaracji Amnestii odczytanej w
Auschwitz podczas obchodów pięćdziesiątej rocznicy wyzwolenia obozu, który sam
w sobie jest wyjątkowym morałem tego tytułu:
Mam nadzieję, że swoim skromnym głosem kieruję do świata przesłanie wybaczenia, przesłanie pokoju, przesłanie nadziei, przesłanie ukojenia. Nigdy więcej wojen, nigdy więcej doświadczeń bez świadomej zgody tych, na których są przeprowadzane, nigdy więcej komór gazowych, nigdy więcej bomb, nigdy więcej nienawiści, nigdy więcej zabijania, nigdy więcej obozów takich jak Auschwitz[2].
[1] E. M. Kor, L. R. Buccieri,
Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 57.
[2] Tamże, s. 153.
Oficjalna recenzja dla Lubimy Czytać - LINK.
Wyzwania: z uwagi na pochodzenie jednej z autorek - Czytam literaturę amerykańską.
Na Discovery chyba leciał taki cykl właśnie o II wojnie światowej i m. in o eksperymentach na bliźniętach. Dla mnie to niewyobrażalne co robili z ludźmi. Myśle, że ta ksiązka bardziej dla mojego męża który interesuje sie tym okresem.
OdpowiedzUsuńJeśli mąż dogłębnie "bada" temat to może czuć niedosyt, bo w tej książce zbyt wielu szczegółów nie ma, ale myślę, że to i tak pozycja obowiązkowa dla niego.
UsuńJa sobie postanowiłam, chwilowo dosyć z książkami o holocauście, takie książki tak niesamowicie wyczerpują i przyprawiają o psychiczne katusze... strasznie się męczę, martwię się o bliskich... i myślę jak najgorzej o świecie
OdpowiedzUsuńTak, to potężny sprawdzian wytrzymałości psychicznej czytelnika, ale grunt to umiejętnie dawkować sobie tego typu książki. Ja uważam, że je trzeba czytać dla - jak to kiedyś przeczytałam - kultury pamięci.
Usuńzgadzam się z Tobą, ale ostatnio przesadziłam i muszę odpocząć.
UsuńWiadomo, non stop nie da się czytać tego typu książek.
UsuńTym razem tematycznie książka nie wpasowuje się w mój obecny czytelniczy gust, więc spasuje.
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam, że tego typu pozycji nie czytujesz i szanuję. :)
UsuńCiężka tematyka, ale lubię je czytać, jedynie tyle mogę zrobić dla tych ludzi, kultywować pamięć, rozmyślać...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Tylko tyle i AŻ tyle. :)
UsuńPrzyznam szczerze, że po lekturze takich książek, czuję się zawsze przytłoczona. I tak właśnie powinno być, ludzie muszą czytać i być uświadomionym. Muszę koniecznie mieć tę książkę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą.
UsuńTo zdecydowanie książka, którą muszę przeczytać. O obu paniach słyszałam i oglądałam o nich dokument. Co do kwestii wybaczenia temu zbrodniarzowi, to myślę, że to trochę syndrom ofiary. Jakkolwiek okrutnie to brzmi ofiary przywiązują się do oprawcy w pewnym sensie, przez aspekt swojego cierpienia.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... W tym przypadku niekoniecznie, bo one Anioła nie widziały zbyt często jednak...Nie zawsze to on robił na nich eksperymenty, a częściej jego pracownicy. Eva pisze, że jedyne w czym jest teraz silniejsza od Mengele to ta możliwość wybaczenia mu lub nie - to ją skłoniło do wybaczenia mu. Tak przynajmniej mnie się wydaje, ale jak książkę przeczytasz to chętnie poznam Twój punkt widzenia. :)
Usuńna pewno przeczytam ,a takie książki właśnie ku przestrodze powinna czytac młodzież
OdpowiedzUsuńPowinna, szkoda tylko, że znaczna część młodzieży woli wycieczki po galeriach albo gry komputerowe... :)
UsuńCałkiem niedawno oglądałam chyba na TVP HISTORIA program dotyczący tematu eugeniki, to jak mną wstrząsnął to moje - jednak ja "lubię" takie historie i dość chętnie po nie sięgam spodziewając się zawartości.
OdpowiedzUsuńTeraz rozpoczęłam lekturę "Chasydzkich opowieści z czasów Holokaustu" - zapowiada się interesująco. A po przedstawiony tytuł chętnie sięgnę.
To czekam na Twoja recenzję "Chasydzkich opowieści..." bym wiedziała czy warto...Tzn. na pewno warto, ale czy natychmiast trzeba jej szukać, czy lektura będzie mogła trochę poczekać. :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam tę przerażającą historię sióstr.
OdpowiedzUsuńKsiążka o bardzo trudnej tematyce i naładowana emocjami, przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
OdpowiedzUsuńNie inaczej, ale warto się zmierzyć i z tematem, i z emocjami...
UsuńAga CM, Ewa - skuście się, bo warto.
OdpowiedzUsuńPo odwiedzinach obozu w Oświęcimiu, strasznie zaintrygował, a jednocześnie przeraził mnie, temat II wojny światowej, holocaustu i właśnie obozów koncentracyjnych. A to, czego dowiedziałam się o tym człowieku, wstrząsnęło mną do głębi. Zdecydowanie jest to dla mnie lektura obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że i ja w końcu się wybiorę do Oświęcimia, bo jakoś nie miałam ku temu okazji.
UsuńTa deklaracja na koniec... eh... Taka prawdziwa i słuszna.
OdpowiedzUsuńJestem po lekturze "Ocalały" Sama Pivnika i podczas jej czytania pomyślałam, że muszę przeczytać coś o Mengele. I oto przychodzisz mi z pomocą, zupełnie nieświadomie. To okrutne, co ten człowiek wyprawiał, czy on w ogóle był człowiekiem? Książka choć nie zawiera wiele szczegółów odnośnie tych eksperymentów, to i tak jest dla mnie lekturą obowiązkową.
Oni wszyscy byli ludźmi, ale ślepo wpatrzeni w Hitlera, nazistowskie idee...Oni naprawdę w to wszystko wierzyli...Ciężko o tym myśleć, ale tak było. Mengele też wierzył...Inaczej pewnie by tego wszystkiego nie robił. :/
UsuńBardzo trudna, ale potrzebna lektura. Myślę, że powinno się właśnie takimi książkami "karmić" młodzież - jak napisałaś, ku przestrodze. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże nie "karmić", bo to zbyt ciężkie słowo, ale umiejętnie dawkować - to na pewno. :)
UsuńPierwsze co pomyślałam - dlaczego ja o niej jeszcze nie słyszałam? Ale data wydania mówi już sama za siebie. To jest normalnie szok, że Mengele nie zdążył ich wykończyć! Bliźniaki w Auschwitz to było coś. Chyba nie muszę ci mówić jak ważna jest to dla mnie lektura i jak bardzo pragnę ją przeczytać, prawda? Końcowy cytat niezwykle wzruszający, to pięknie o nich świadczy, że przebaczają. Ja chyba też bym nie potrafiła. Chociaż jak to się mówi: przebaczyć można, zapomnieć nigdy.
OdpowiedzUsuńCzy "przebaczają" to nie wiem, bo zrobiła to Eva. O siostrze nic nie wspomina. W każdym bądź razie świadczy to o wielkości jej ducha...
UsuńNiestety to nie moja tematyka. Takie książki za bardzo zapadają mi w pamięć. Ale recenzja jak zwykle ciekawa :)
OdpowiedzUsuńrecenzje-ksiazek-i-wiecej.blogspot.com/
Dzięki i pozdrawiam.
UsuńJa muszę mieć 'natchnienie' na taką lekturę. Obecnie pracuję z dziećmi po różnych traumach, więc codziennie mam dużą dawkę nieszczęść. A tak książka wydaje się być trudna, więc poczekam na inne dni. Ale zgadzam się z opiniami powyżej, iż należy czytać i pamiętać (kultura pamięci).
OdpowiedzUsuńTak, to nie jest lektura na każdą chwilę. W Twoim przypadku bym się z nią nie śpieszyła...
UsuńTo prawda z tym natchnieniem. Taka lektura to nie jest czytadełko do zaliczenia. Nad taką powieścią trzeba się pochylić...zastanowić...podumać. Zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak...
UsuńWiesz, jaki mam stosunek do literatury wojennej. Uważam, że jest potrzebna, by ludzie nie zapomnieli o tych dramatycznych wydarzeniach, ale nie wszystkim musi się ona podobać. Ostatnio coraz rzadziej po nią sięgam, musi mnie naprawdę zainteresować dany tytuł, bym go przeczytała.
OdpowiedzUsuńRozumiem i mam podobnie. Mnie akurat ten tytuł zainteresował ze względu na Mengele.
UsuńSwoją recenzją zainteresowałaś mnie. Może kiedyś uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńOby Ci się udało. :)
UsuńTematyka w Twoim guście, jak najbardziej ważna i potrzebna - jeśli chodzi o mnie rzadko po nią sięgam. Jakoś ciężko mi sieją czyta! Okładka polska podoba mi się najbardziej, a ten ostatni cytat mówi sam za siebie!
OdpowiedzUsuńTak, ostatni cytat daje mocno do myślenia...
UsuńBardzo chcę tę książkę przeczytać, nie wyobrażam sobie jak trzeba być silnym człowiekiem i psychicznie, i fizycznie, żeby przetrwać w obozie, przetrwać te wszystkie nieludzkie eksperymenty.
OdpowiedzUsuńJa też sobie tego nie wyobraża. Dla nas, żyjących teraz to jakaś abstrakcja...
UsuńMyślę, że takie książki po prostu należy czytać, bez zbędnych pytań i wyjaśnień. Po prostu dla samej pamięci
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się. :)
UsuńPrzyznam się, że mocno interesuje mnie postać doktora Mengle. Choć może to dla niektórych zabrzmi okropnie. Jednak na swoją obronę dodam, że nie "jaram się" jego badaniami i nie mam zamiaru go naśladować, nie pochwalam jego zachowania, jednak interesuje mnie on na poziomie historycznym i psychologicznym. A o Lebensborn trochę się nasłuchałam od babci. Brrrr A wiem, że to kropla w morzu.
OdpowiedzUsuńKsiążkę koniecznie chcę przeczytać. Jakże ważne są takie książki. I do tego ta przystępność językowa.
Wielu szczegółów tu nie znajdziesz, bo to takie bardzo luźne i pobieżne wspomnienia, ale tak czy siak warto je poznać. Nie dziwię się, że Mengele Cie interesuje - nie Ciebie jedną, mnie też. Było coś mrocznego i zarazem fascynującego w tym chorym umyśle...
UsuńChętnie przeczytam. Zapowiada się bardzo ciekawa lektura, ale niezbyt łatwostrawna.
OdpowiedzUsuńPolecałabym Ci ją na inny czas raczej zważywszy na Twój stan. :)
UsuńMiałam okazję już wcześniej czytać kilka recenzji tej książki i mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej pozycji. Z panem Mengele spotkałam się już przy okazji jego biografii. Na to, co naziści robili ludziom w obozach brak słów. Ręce opadają, jak człowiek uświadomi sobie, jak wielu z oprawców żyje sobie wygodnie i dostatnio w Ameryce Północnej, z powodu często nieudolności organów ścigania.
OdpowiedzUsuńaa właśnie doczytałam o tym namiarze:) www.rudymspojrzeniemnaswiat.blogspot.com. pozdrawiam
UsuńTak, wielu nazistowskich zbrodniarzy nie doczekało się kary za to, co zrobili. Tak jak Mengele... Włos się na głowie jeży od tego wszystkiego... Dzięki za namiar, zajrzę. :) Pozdrawiam.
UsuńChciałam podziękować za recenzję. Właśnie kupiłam tę książkę (dzięki Tobie) i przeczytam ją w pierwszej kolejności. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO, miło mi. :) Książka do najłatwiejszych nie należy, ale jak najbardziej warto ja poznać.
Usuń